Tajemnice warsztatu, czyli o wyższości plajstra nad klajstrem
Podziemia bloku E.
Naznosiłem tutaj kilka wynalazków.
Na ten przykład, obrotowy taboret z ambulatorium bloku H.
Doprawdy, nie wiem, jak mógłbym się bez niego obyć ...
To na nim właśnie lepię figury.
Kręcę powolutku siedziskiem.
Cienie uskakują przed Światłem kryjąc się w kątach ujemnych.
Zwykle wyczekują do ostatniej chwili, potem ... Chyc ! I umykają przed pożogą blasku.
Jak nie mogę spać, to kręcę naprędce tym niby-kinematografem i zagapiam się na ten korowód ... Oj, zagapiam ...
Potem, już tylko zalegam pokotem - bez myśli złych.
...
Lepię zatem.
- Lepię, bo sensu, tak na prawdę nie ma.
- Hmm ... A ja, chwilowo, nie mam nic lepszego do roboty..
- Zatem lepię ... Biorę się do dzieła ... Czy, co tam.
Mocuję się z drutem grubości mojego małego palca.
Gnę go wsunąwszy między ścianę a wystający zeń zawias.
Po chwili, jego koniec wygląda nie przymierzając, jak precel a może trzepaczka do dywanów ? Jakoś tak.
Rozcieram bolące paluchy. Chce mi się pić.
...
Gotuję trochę klajstru i na gorąco kładę warstwę na siedzisku taboretu. Teraz kolej na szufladę. Taką z biurka. Też smaruję ją klajstrem. A co ... Kręcę nią trochę, żeby się lepiej przykleiła.
Ślizga się. Chciałbym, żeby szuflada już tu została na amen.
Teraz wyrabiam glinę.
Miętoszę. Zagniatam, przewracam i spłaszczam gliniane ciasto.
Rzucam znad głowy raz i drugi. Znad ramienia. Pac.
Uch ... Muszę chwilę odsapnąć.
Glina jest dzisiaj pyszna. Mięsista.
Jak przejechać zwilżonym paluchem, to połyskuje jabłuszkiem wytartym o sweter.
Pięknie się też gnie.
Z zapałem toczę wałki. Drapię je widelcem od końca, do końca. Odwracam i znów drapię, tworząc zamki późniejszych połączeń. Siebie z resztą też, co chwilę skrobię po grzbiecie. Z dawna nie myte plecy trochę swędzą.
I jeszcze i jeszcze ... Uhm ...
Nie wszędzie sięgam widelcem ...
No. Już dobrze.
Wałki wędrują do szuflady. Zwijam je spiralnie i znów drapię. Pod naciskiem opuszków palców zamki zatrzaskują się. Uchm ... Drapania - nigdy nie za wiele.
No dobrze. Wciskam precel w pierwszą warstwę i układam na nim kolejne.
To co wystaje z szuflady, to już teraz nie drut, lecz zawiązek kręgosłupa.
...
Zwykle wypycham moje figury gałganami,
ale teraz, to co innego.
chcę pokusić się o skorupę.
Szczęściem, podczas ostatniego wypadu, wyprułem trochę drutu miedzianego z siłowego silnika. Tego, co to za te liny ciągał. No te ... No, w bloku D były ...
Żebra to listewki. Pojedyńczego drutu tak nie wygnę. Potrzeba tu płaszczyzny. Każe żebro zatem z dwóch drutów musi być złożone .... Mam tu niemało plastra, w rolkach. Trochę wilgoci dostał i splamił się cały. Ale, to nic.
Takie słodkie, kruchutkie te żeberka.
Obojczyki ze skręconych drucianych wieszaków świetnie się sprawdziły.
Ciągnę przylepie., Owijam.
Płócienna taśma tu i ówdzie nie przylega.
Poprawiam doginam tu, popuszczam tam ...
Teraz dobrze.
Teraz łopatki. Gnę ramki i owijam takoż przylepcem.
Co ja bym bez ciebie uczynił ...
Teraz nakładam glinę warstwami ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ślad bytności