Topografia cierpienia, czyli po tamtej stronie obrazu.

Po tamtej stronie obrazu.

Kiedy nikt nie widzi – zaiwaniam pod zaplecze pralni. 
Zwykle zalegają tu wory z brudami. 
Przegrzebując zawartość trzeba trochę uwagi, by nie włożyć łapska w wydzieliny.
Już w trzecim worze znajduję to, czego szukam.
Prześcieradła.
Chwilę się waham, ale co tam ... Już zwijam je w tłumok. 
Potem będę je oglądał. 
Teraz w nogi ... 
Skulony przemykam pod ścianami trzymając się własnego cienia.
Już niedaleko ...
Mijam opuszczony blok C ...
Dopadam sutereny bloku E.
Teraz, na czworaki.
Tuż nad ziemią plami ścianę zardzewiałe skrzydło zsypu na węgiel.
Kiedyś, cudownym zrządzeniem udało mi się rozewrzeć wielgachną kłódkę broniącą dostępu do wnętrza.
Jeszcze tylko wyłuskuję wiszący na szyi mokry od potu wihajster ...
W takiej chwili i miejscu - zawsze się bardzo denerwuję ...O odkrycie przecież nie trudno.
Pochłania mnie chłodna czeluść.
Stęchliznę przytłaczają wonie mojego legowiska, niegdysiejszego pichcenia i czegoś jeszcze.
Swoisty zapach domowych pieleszy ...
Starannie zamykam za sobą metalowe drzwiczki.
Od wewnątrz też jest skobelek.
*
Zapałki dzielę na czworo.
Z oszczędności.
...
Z powodzeniem udaje mi się zapalić ogarek świecy.
- Uuuu ... Stan prześcieradeł jest opłakany.
 Plamy to nic. Ale te łaty ? 
Będę musiał grubo położyć ciasto ... Żeby mi się pędzel nie potykał. 
Plamy. 
Zbrązowiałe na brzegach ...
Miejscami rdzawe. Tych to najwięcej na środku.
Większość w odcieniach herbaty.
Jest i piaskowa żółć sącząca się powoli ku krawędziom.
...
Pewnie dorwałem się do wora z oddziału chroników. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ślad bytności